Czy potrzebne są przepisy o ochronie inwestycji budowlanych? Moim zdaniem tak. W toku prowadzonej praktyki często spotykam się, z tym, że inwestycje budowlane są blokowane, wstrzymywane albo torpedowane z zupełnie niewiadomych lub irracjonalnych względów. W tym wypadku nie chodzi o działania administracji, lecz o osoby trzecie, które za pomocą organów administracji właśnie, blokują rozwój lub realizację inwestycji.

Jeśli mowa jest o zadaniu o charakterze publicznym np. budowa dróg, to ustawodawca przewdział dlań specjalny reżim ochronny. Inne są możliwości wnoszenia odwołań, inaczej też regulowana jest kwestia odszkodowań. Jeżeli jednak chodzi o inwestora prywatnego, realizującego zadanie własne – własną inwestycję, rozwój własnego biznesu – to jest on pozostawiony sam sobie.

Osoby, które sprzeciwiają się budowie albo które chcą dzięki niej uzyskać jakąkolwiek korzyść, często kierują do inwestora rozmaite żądania. Działają przy tym wprost lub też kierują odwołania i skargi do organów administracji, tylko po to by zniechęcić inwestora do kontynuacji projektu.

Inna jest sytuacja gdy ich prawa mogą być zagrożone przez inwestycję. Wtedy przepisy prawa przewidują po ich stronie określone uprawnienia – na przykład prawo do bycia stroną postępowania administracyjnego. Ale co w sytuacji gdy żadnego prawnego ani faktycznego ryzyka nie ma, a mimo tego budowa jest blokowana?

Inwestorowi przysługują wówczas możliwości prawne na tzw. zasadach ogólnych. Oznacza to trudną i nieefektywną drogę do uzyskania rekompensaty. Proponuję więc aby uporczywe, złośliwe i oczywiście bezzasadne działania oponentów, które nie dają się pogodzić z zasadami współżycia społecznego ale i z zasadą zrównoważonego rozwoju, narażone były na stosowne konsekwencje prawne.